Między gotowaniem, a sprzątaniem , szybko skoczyłam do Galerii dziś.
Postanowiłam, jak na każde święta, sprawić sama sobie prezent :)
Kurcze... nie kosmetykowo dziś... bo zakupiłam dwie rzeczy raczej odzieżowe i jedno psikadło do pomieszczeń, ale się pochwalę i Wam pokażę :
Bluzka atłasowa New Look - chodziłam za takimi długo, ale wszystkie jakieś mega szerokie, pomimo rozmiaru 36.... masakra. Ta leży super, będzie na jutro :)
Trochę bezpłciowo tak na wieszaku wygląda, ale na ciele ok :)
No i cudeńko, miłość od 1 wejrzenia moja :)
Torebeczka Reserved, marynarska ah ah dużo kieszonek, do zarzucenia przez ramię :) już ją uwielbiam :)
Przepraszam z góry za jakość zdjęć, ale komórką robiłam. Mam nadzieję, że coś widać.
No i pachhnidło z Rossmana firmy Pachnąca Szafa o zapachu zielonej herbatki, jak już ogarnę pokój, to wypsikam i będzie świeżutko i pachnąco :)
A czy WY robicie same sobie prezenty :) bez okazji jak i z nadażającą się okazją ?:)
Pozdrawiam :)
piękna koszula, od dawna takiej szukam ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ja szukalam szukalam, szkoda,ze tylko granatowa, ale jeszcze upoluje jakas w tym stylu w innym żywszym kolorze;) ale lezy super, wiec polecam:)
OdpowiedzUsuńPrezenty samej sobie? A pewnie, bardzo często:). Najczęściej jednak książkowe. Ale co do prezentów zajączkowych, to rozpuściłam w rodzinie wici, że bardzo, ale to bardzo przydałby mi się nowy pędzel do pudru lub jeden (pierwszy!) wachlarz do wykańczania makijażu - i po minach podejrzewam, że jakiś skutek moja gadanina przyniosła;).
OdpowiedzUsuńOoooo Super :) Pędzle też by mi sie przydały... w maju czekają mnie urodziny, może i ja wici rozpuszczę :D
OdpowiedzUsuń