czwartek, 3 grudnia 2015

Nowe początki ...gdzieś po drugiej stronie lustra.....:)



Cześć zaglądający tu jeszcze !

Jako, że z bloga zniknęły zdjęcia (nie wiedzieć czemu) , a moje zainteresowania ruszyły ze względu na dziecię w zupełnie inną stronę..., dodatkowo zachęcona przez bliskie mi osoby do zmiany tematyki bloga -stwierdziłam, że czas ruszyć z czymś nowym. Z czymś,co zaprząta mój cały świat, całe dnie i zainteresowania....

Ruszę z nowym blogiem...czy parentingowym ? Nie nazwałabym go aż tak. 

Będzie to blog głównie dzieciarski- trochę lajfstajla - i oczywiście wplotę w niego trochę kosmetycznych smaczków -bo choć mniej już tego u mnie, to ciągle coś się tli...

Mam nadzieję, że znajdę czas na to i, że znajdą się osoby, które chętnie mnie odwiedzą.

Jak założę bloga, poinformuję Was o tym fakcie tutaj.

Pozdrawiam :)


piątek, 22 sierpnia 2014

Powrót po dwóch miesiącach bez bloga - i kosmetyk, który na razie jest mi niezbędny :)

Hoł Hoł Hoł,
jeszcze chwila i mogłabym zawołać Merry Christmas - bo czas tak leci....

Nie było mnie trochę....zaniedbałam bloga. Ale mam powód. I to nie byle jaki.
Recenzji zaległych to mam chyba ze sto. Ale dziś taka jedna- świeża z pierwszej ręki , która mam nadzieję sporo wyjaśni.

Kosmetykiem , którzy króluje u mnie w łazience obecnie jest 

Taaaak, i nie używam go do olejowania włosów, nabłyszczania butów czy innych dziwnych wynalazków. Tak...od ponad 4 miesięcy używam go zgodnie z przeznaczeniem



A jest do emulsja zapobiegająca rozstępom przeznaczona dla kobiet w ciąży.

 Ze względu na przyjazny skład i polecenie przez mamowo-dzieciowego-kosmetycznego guru - Srokao - wybrałam właśnie ten produkt jako mój pierwszy.



Zapach - mi odpowiada, mega pudrowy, delikatny. 
Aplikacja nie należy do najłatwiejszych - bowiem ciągnie się, smuży zanim porządnie rozsmarujemy. Ale może to plus- zmusza do mini masażu.
Nic później się nie klei.

Wprawdzie nie odczuwam jakiegoś super nawilżenia, ale pomaga natomiast przy swędzących sutkach np :) Czy swędzącym brzuchu :)

Jak się skończy, to pewnie poszukałabym czegoś mocniej nawilżającego. Jesteście w stanie polecić coś ? 

Niekoniecznie z cała tablicą Mendelejewa ?:)

Buziaki :) 
Teraz będę tu trochę częściej mam nadzieję :)


poniedziałek, 23 czerwca 2014

Tydzień z marką Joko Make-Up w sklepie StrefaUrody.pl :)

Witajcie,
Czy znacie markę JOKO? Ja znam i sobie bardzo cenię :) Używałam już niejeden kosmetyk i każdy się sprawdzał. Albo mam duże szczęście, albo po prostu ta firma ma dobre kosmetyki :)

Przychodzę do Was z fajną informacją na temat promocji w sklepie StrefaUrody.pl dotyczącej Tygodnia z marką.
W tym tygodniu (aż do wtorku 1.07) w sklepie internetowym StrefaUrody.pl trwa Tydzień z marką Joko Make-Up :)



Akcja Tydzień z marką polega na tym, że w tym czasie możecie kupić prodiktu 20% taniej :) jeśli jesteście chętne zobaczyć ofertę kosmetyków Joko Make-Up -zapraszam do KLIKNIĘCIA :)

W swoich zbiorach posiadam lakiery do paznokci tej marki oraz odżywkę do paznokci <bazę> . Co mogę o nich powiedzieć ? Na razie nie chcę zbyt dużo, bo chcę poświęcić osobną notkę na opis tych kosmetyków. Nie mniej jednak cechuje je świetna trwałość < na nogach zaczynam już 2tydzień> i dobra jakość :)

Produkty z serii Find Your Colour i odżywki są dostępne TU i TU.


W ofercie JOKO z których na pewno skorzystałabym robiąc zakupyw  sklepie StrefaUrody.pl - byłyby pomadki w kredce, by porównać je do Clinique'owego pierwowzoru :) oraz produkty do powiek /makijażu oka.
Palety cieni , które możecie zobaczyć TUTAJ - mają świetne kolory NUDE, które bardzo lubię nosić na swoich oczach :)

Fajną wiadomością jest też to, że w trakcie trwania Tygodnia z Marką, do każdej z wybranych pomadek i maskar - dodawane są GRATISY - a kto tego nie lubi , no kto ?:)

Zapraszam Was na fb sklepu StrefaUrody.pl, oraz do zapisania się do newslettera. Możecie zgarnąć 10zł na start :)


Mam jeszcze do Was pytanie ? Czy Wy też uważacie, że w tym sezonie rządzi pomarańcz ?:)


Ja mam już pomarańczowe spodnie na lato :D


 

sobota, 7 czerwca 2014

Demakijaż masłem i ścierką kuchenną (z przymrużeniem oka) :)

Witajcie,
Znów odpuściłam blogowanie, ale sama nie wiem, jak ten czas ucieka mi przez palce. To wcale nie jest fajne...
Mam mnóstwo nowostek do opisania, a nawet zdjęć nie ma kiedy cyknąć. 
Chcę Wam jednak pokazać coś, co ostatnio króluje w mojej łazience przy okazji wieczornego oczyszczania cery.

Należy pamiętać o tej czynności, ja staram się jej nie pomijać nawet - gdy wracam nad ranem z imprezki. Czysta skóra w nocy oddycha, pracuje - dlatego nie zapominajmy o oczyszczeniu skóry przed pójściem spać.

Ile to ja się naczytałam o ściereczkach muślinowych, mikrofibrze, olejowaniu itd
co raz więcej tego się pojawia- a my biedne konsumentki błądzimy czasem w gąszczu nowości.

Do tej pory ( i wciąż jestem  fanką) używałam micela, a następnie żelu - pianki do mycia twarzy. Potem przecierałam twarz tonikiem i czułam, że to wystarczy.
Ale , że ostatnio tyle się nasłuchałam o masłach do demakijażu- postanowiłam wypróbować
I choć na tapecie i na liście i w planach ;) mam masło Clinique - postawiłam na tańszy "odpowiednik" marki The Body Shop. A , że okazja cenowa natrafiła się ładna (35zł z wysyłką) stwierdziłam, że zaryzykuję.

Do kompletu dokupiłam w Tesco na dziale ze ścierkami kuchennymi mikrofibrę. Nie pamiętam jakiej firmy, ale to nie Jan Niezbędny - bo akurat nie było.


Moja metoda na te produkty jest taka:

Zmywam makijaż oczu specjalnym płynem (aktualnie Mixa) . W tym czasie leci sobie gorąca woda- zamykam zlew i wsadzam tam mikrofibrową ścierkę, by się rozgrzała w niej. Następnie biorę trochę masła na palce i smaruję swoją twarz. Smaruję, smaruję ,smaruję - wykonując przy tym mini masaż twarzy. 
Gdy już jestem taka wymasowana - biorę ściereczkę, wyciskam z niej nadmiar gorącej wody (uwaga ,czasem parzy) i przykładam do buzi. Daję chwilę ciepłu oddziałać na moją cerę i ścieram brudek :)

Voila !





Konsystencja woskowa, zwarta, ale łatwo ją nabrać na palce. Pod wpływem masażu - ciepła uwalnia się z niego konsystencja olejku i tak sobie masujemy. Nic się nie klei. Jest przyjemnie.

Pachnie rumiankowo? Nie wiem, ale jest to zapach ładny, niedrażniący.


Na stanie mam kilka ściereczek. Bo czasem myję je po prostu mydłem po użyciu i suszę, a czasem lecą do pralki więc muszę mieć zapas :)

Po takim oczyszczeniu skóra skrzypi z czystości. Jest jasna i ładna. Wszystko się zmywa. Produkt jest delikatny, nie spowodował podrażnień , czy zapchania cery. 
Z pewnością sięgnę po masło Clinique , by mieć porównianie. Ale dla ciekawskich na dobry początek uważam produkt TBS za godny zainteresowania :)



niedziela, 4 maja 2014

Majówkowe zakupy w stolicy :)

Witam,
Dziś raczej krótka fotorelacja z tego, co zakupiłam w Warszawie na majówce. Wybraliśmy się z mężem z powodu tanich lotów i oczywiście nie mogło zabraknąć wizyty w Złotych Tarasach (mam sentyment do tego CH).
A, jako że znajdują się tam wszystkie sklepy jakie chciałam odwiedzić , a są niedostepne w Trójmieście- wydawała mi się to świetna opcja.



Była jednak niestety jedna rzecz, jaka mnie ograniczała podczas zakupów i nie, nie był to portfel, choć on zazwyczaj też płacze...
A mianowicie fakt, że byliśmy tylko z bagażem podręcznym i mogłam kupić wszystko co miało do 100ml pojemności.


Pierwsze kroki skierowałam do Bath&Bodyworks. Pragnęłam ichnych mgiełek, takich w sam raz na lato, oraz żeli antybakteryjnych o pięknych zapachach :) I mam.



Potem poszłam do Phenome, ale tu już w ogóle zaszaleć nie mogłam. Wszystko duże. Wzięłam więc krem oczyszczający do twarzy 50ml, a resztę domówię poprzez moją szwagierkę. Na pewno będzie to szampon i maska :)


Ostatnie kosmetyczne chciejstwo również zaspokojone. Kiedyś był nim puder czy korektor , ale obecnie minerały mnie zachwyciły, nie stosuję nic innego, więc zakupiłam wymarzony Paint Pot do codziennego szybkiego makijażu, gdy nie chce mi się malować oczu:)



Gdyby nie ograniczał mnie bagaż i trochę czas- na pewno zakupy wyglądałyby inaczej,ale i tak jestem bardzo zadowolona :)

A czy Wasza majówka też była kosmetyczna ?





niedziela, 27 kwietnia 2014

Filtr do cery trądzikowej - matujący - URIAGE HYSEAC SPF 30.

Witajcie,
Do tematu filtrowania mojej twarzy podeszłam już jakiś czas temu bardzo poważnie. Zresztą ja nigdy nie lubiłam się opalać (nie licząc karnetu na solarkę przed studniówką, która i tak nie przyniosła mi czekoladowej opalenizny- mam już taką karnację  , nie łapię słońca -muszę się z tym pogodzić). Dodatkowo moja skóra pokryta jest w każdym wolnym miejscu pieprzykami, niektóre wyglądają nieciekawie i wolałabym ich dodatkowo nie przysmażać.

Do twarzy przez cały rok używam kremów, które zawierają filtr. Mam nadzieję, że moja skóra odwdzięczy mi sie za kilka lat za to....Zobaczymy....

Po ostatniej kuracji dermatologicznej, o której mieliście okazję czytać poematy-  zainwestowałam w filtr,który ma za zadanie matowić cerę. A , że było jeszcze wcześnie na zakup filtra- taaaaak- w Polsce nie uświadczysz całorocznej możliwości zakupu filtrów. Są one zamawiane do aptek pod koniec marca...hmm no tak- nasza świadomość w tym temacie jeszcze kuleje, no ale.... 
składając zamówienie w aptece Gemini, którą bardzo lubię (oprócz Słonika i Ziko) - zauważyłam,że ciekawie brzmi opis i skład filtra firmy Uriage z serii Hyseac. Kliknęłam więc, będąc lekko zawiedzioną, że nie ma jeszcze matującego Vichy, którego po lekturze blogów miałam wielką ochotę wypróbować.

Filtr przyszedł, jest w użytku już ponad miesiąc , więc jestem w stanie co nie co o nim napisać....



Filtr zamknięty jest w bardzo estetycznej, 50ml tubce- wygodnie się go wyciska, wiem też, że łatwo będzie go przeciąć, gdy nadejdzie jego kres.
Opakowanie jest solidne, nic się nie wyciera.

Poniżej skład preparatu, który mnie zachęcił:



W odróżnieniu do drugiego filtra , który używam z nim na zmianę <Givenchy> - jest wodnisty, lejący się- trzeba uważać przy pierwszym spotkaniu by nie wylał się z opakowania. Dość szybko się wchłania. Posiada delikatny zapach. 
Z początku trochę bieli, jednak po chwili efekt ten znika i skóra faktycznie jest zmatowiona, ale w taki zdrowy sposób. Nie świeci się, ale nie jest to płaski mat.

Krem jest bardzo wydajny. Używając przepisowej ilości (mówi się średnio ok 1ml na twarz) - wystarczy mi na troszkę. Ale używam już ponad miesiąc- prawie codziennie, bo mój krem codzienny , który teraz używam (Superdefense spf 20) też zawiera filtr. Więc teoretycznie powinien się skończyć, a ciągle go mam :)



Tak prezentuje się moja dwójka filtrowa. Często w weekend się nie maluję i te kremy wystarczają mi na twarzy. 
Givenchy jest inny. Gęsty, rozpromienia cerę. Jest świetlista. Daje mi zupełnie inny efekt. Często używam go na codzień.
Uriage świetnie sprawdza się, jak idę biegać - ćwiczę na powietrzu :)




Kusi mnie wypóbowanie matującego filtra Vichy. Może gdzieś trafię na próbkę, bo na razie muszę zużyć to co mam tutaj. Oczywiście  latem planuję wyższy filtr. Ale na razie z 30tką daję radę :)


sobota, 26 kwietnia 2014

Vichy- dezodorant przeciwko nadmiernemu poceniu - mój hit - i nie tylko mój :)

Witajcie,

Zazwyczaj do blogowych, wizażowych hitów podchodzę dość nieufnie- a mianowicie dlatego, że kilka razy się przejechałam (min Alterra) i od tego czasu nie ulegam już manii grupowej :)
Wybór dezodorantu jest dla mnie bardzo ważny. Pomimo, że nie mam problemów z nadmiernym poceniem, nigdy nie miewałam plam pod pachami- to cenię sobie komfort, jakim jest świeżość przez większość dnia kiedy jestem poza domem.

Taki komfort dają mi dezodoranty z firmy Rexona. 

Będąc w SP ujrzałam promocję 24zł na dezodoranty w kulce Vichy. Spojrzałam, przeszłam, ale jakaś tam ciekawość kazała wrócić i wziąć produkt do koszyka.
Ciekawym jest, że ja nigdy nie używałam dezodorantów w kulce. Nie cierpię uczucia lepkości, wilgoci- jaka towarzyszy ich aplikacji. No,ale skusiłam się i to była jedna z lepszych decyzji.

Odstawiłam Rexonę, co jest chyba najlepszą rekomendacją.







Produkt zamknięty jest w 50ml opakowaniu. Jest estetycznie wykonany, nic się nie ściera. 
Zapach produktu jest świeży, dość męski - uważam, że Panowie również mogliby z tego produkty korzystać. Taki UNISEX.
Dezodorant Vichy daje mi uczucie świeżości przez większość dnia. Owszem, po aplikacji muszę odczekać chwilkę, zanim założę ubranie- nie mniej jednak później nie czuję żadnego niemiłego wrażenia.
Nie pocę się, zapach utrzymuje się długo. Polubiłam ten produkt i na pewno kupię go ponownie.

Ciekawi mnie też Bioderma Sensibio w kulce. Czy ktoś ,używał ?

Przełamuję mój lęk dotyczący dezodorantow w kulce hehe :)



LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...