Witajcie,
chciałabym się podzielić z Wami moim nowym, odkryciem maseczkowym.
Uwielbiam maseczki, uwielbiam rytuał nakładania na twarz, smarowania, wklepywania, raczenia się zapachem - tak- moje kosmetyki muszą pachnieć.
Moja cera jak wiecie od jakiegoś czasu boryka się z niedoskonałościami, teraz już w większości z pozostałościami, zdarza się zbyt mocne przetłuszczanie- więc generalnie działam, by tą cerę ogarnąć.
Całkiem w ciemno- wierząc w markę i ufając opakowaniom, które wzbudzają zaufanie - zaopatrzyłam się w maseczkę firmy SISLEY, która ma za zadanie:
oczyścić,wyregulować produkcję sebum,zamknąc pory i przywrócić blask.
Oh jak ja tego pragnę !
Maseczkę można też stosować sporadzycznie na noc w formie punktowego nakładania na wyprysk. tego jeszcze nie wypróbowałam.
Maska zamknięta jest w 60ml tubie. Jest to dobra pojemność. Choć wiadomo, za tą cenę, mogliby załadować maskę w 100ml opakowanie.
Konsystencja przypomina gęstą pastę, lekko szarawą- to za sprawą znajdującej się w środku glinki.
Smaruje się przyjemnie, nic nie spływa. Maska dość szybko zastyga, ale nie ściąga mocno skóry na twarzy.
Smaruje się przyjemnie, nic nie spływa. Maska dość szybko zastyga, ale nie ściąga mocno skóry na twarzy.
Skład:
Po oczyszczeniu twarzy , nakładam maskę 2x w tygodniu.
Maseczka cudnie pachnie- trochę babcinie- ale ja takie aromaty uwielbiam.
Skóra po tej masce jest rozjaśniona, zmatowiona, wygląda lepiej. Wszelkie zaczerwienienia po strupkach, pryszczach , bledną.
Czuję, że dostarczam tą maseczką coś dobrego mojej skórze, skoro wygląda po jej użyciu tak dobrze.
Naprawdę uwielbiam ją stosować i chętnie używałabym jej częściej.
To jest dość niszowa propozycja, ale jeśli któraś z Was się na nią natknie, to naprawdę warto wypróbować :)
Ja ubóstwiam maseczki w każdej postaci :) Z uwagi na moją tłustą cerę, szczególnie ciepłym uczuciem darzę wszystkie te, które obiecują oczyszczenie :) Z wypróbowanych 'gotowców' mogę polecić Phenome z białą glinką, Eisenberga z zieloną glinką, czy Korresa z granatem :) Oprócz tego, w ostatnim czasie jestem zapaloną zwolenniczką czystych glinek w proszku :) Algi są także świetne :)
OdpowiedzUsuńSisley brzmi kusząco. Podobnie jak biała Glam Glow. Chętnie kiedyś wypróbuję :)
Dziekuje!! Czyste glinki tez lubie :) Ale ja len to lubie tez z tubki ;p
UsuńNigdy niestety się z nią nie spotkałam ale jak tylko ją znajdę na pewno wypróbuję. Twoja recenzja bardzo do tego zachęca. :)
OdpowiedzUsuńDodaję do obserwowanych ;)
Miałam ją i bardzo lubiłam, ogolnie wszystkie maski z Sisley są naprawdę świetne:)
OdpowiedzUsuńto moja pierwsza, lecz czuję, że nie ostatnia :D
UsuńTej nie miałam ... moją faworytką z Sisley maseczek jest zielona pod oka i tak bordowa z różą:), tą chętnie wypróbuję , w ogóle lubię pielęgnację Sisley :D
OdpowiedzUsuńBlack rose już zapisałam na liście do wypróbowania :)
UsuńJa z Sisleya jeszcze za dużo nie miałam- tusz do rzęs- ale to kolorówka. Raczkuję więc w tym temacie, jednakże na razie staram się za dużo nie eksperymentować z twarzą , póki się nie uspokoi do końca- ale jest na dobrej drodze;)
A tyle razy widziałam stoisko Sisley w centrum handlowych i zawsze omijałam, nie mając pojęcia, co to za marka...Trzeba będzie jej się przyjrzeć :)
OdpowiedzUsuńja tez wczesniej orpocz tuszu do rzes nie mialam stycznosci z firma, ale widze, ze warto;)
Usuńbrzmi interesująco ;)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością zostaję na dłużej ;)!!!
cieszę się :)
Usuńja jestem za leniwa
OdpowiedzUsuń