niedziela, 25 sierpnia 2013

Galenic- Aquapulpe Hydra - Defense Moistuiser SPF 15 - bardzo dobry krem nawilżający

Witajcie,
zauważyłam, że więcej piszę o kosmetykach, które lubię. Chyba w większości na takie trafiam. Całe szczęście :)

Jeśli chodzi o kremy do twarzy, to jestem wymagająca. Krem na dzień ma nawilżać, ale nie zapychać poprzez natłuszczające składniki i napakowaną parafinę. Ma sprawiać, że skóra wygląda świeżo, nie kleić się i współgrać z podkładem.

Testowałam już mnóstwo kremów. Jednym z moich ulubionych jest Clarins Hydraquench , a zimą Moisture Surge Intense od Clinique.
Bardzo lubiłam też kremy z Avene - z witaminą C oraz LRP Hydreane Legere. 

Swego czasu kliknęłam w Aptece Słonik kilka produktów i ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu (firmę Galenic znałam z kilku produktów, ale nie z kremów) spodobały mi się.

Seria Aquapulpe  to rytuał nawilżania.
To połączenie naturalnych substancji czynnych aby zatrzymać wodę w skórze.
Wyciąg z dzikich jagód: bogaty w kwas cytrynowy - powiększa zapasy wody (cząsteczki GAG)
System hydra-reserve: substancja czynna osmoregulująca - przywraca i optymizuje przepływy osmotyczne

Potrójna moc nawilżenia - 2 x więcej wody w skórze
Wyciąg z dzikich jagód bogaty w lipidy polarne

Działanie:
- natychmiastowo uszczelnia barierę ochronną
- zatrzymuje wodę
- bardzo długie działanie

Efekt działania:
- skóra elastyczna, gładka, o jednolitym kolorycie
- przyjemne i łatwe w stosowaniu produkty
- pobudza zmysły, relaksuje, odpręża
- bezpieczne nawet dla bardzo wrażliwej skóry

Galenic AQUAPULPE kosmetyki - właściwości:
- intensywne i długotrwałe nawilżanie
- aksamitne, świeże konsystencje
- owocowy, apetyczny zapach
- bez parabenów, bezfenoksyetanolu



Krem ochronno - nawilżający SPF 15 do wszystkich typów skóry Aquapulpe to krem o wyjątkowej świeżości, nawilża skórę natychmiastowo, nasycając ja wodą w sposób zapewniający przedłużone działanie. Skóra odzyskuje energię życiową i staje się bardziej promienna . Dzięki opatentowanej formule z wyciągiem z dzikich jagód oraz systemowi hydra - reserve zapobiega wysuszeniu skóry, nawilża ją i odświeża. Filtr chroni ją przed przedwczesnym starzeniem.

Cena: ok. 60zł / 40ml





Lekka konsystencja, lekko różowy kolor i delikatny zapach .

Moja opinia

Krem sprawdza się świetnie. Jest dość wydajny.
Fajne opakowanie, które pozwoli mi na zużycie produktu do końca.
Nie klei się, świetnie współgra z podkładem.
Nawilża wystarczająco,ale ja nie mam mocno suchej cery.
Używam go także podczas mojego wysypu nieszczęść na twarzy i skóra go wpija a niedoskonałości bledną.
Jest to bardzo dobry krem nawilżający, skóra jest napięta, upita bym nawet powiedziała :)
Cena adekwatna do jakości.
Szkoda, że produktu nie ma 50ml, ale wybaczam ta pojemność, bo produkt jest naprawdę dobry. Wiem,  żę do niego wrócę, bowiem jest to bezpieczna opcja.

Z tej serii mam też serum /koncentrat nawilżający, o którym na pewno jeszcze napiszę :)

Znacie kosmetyki Galenic ? Co jeszcze polecacie ??:)

The Body Shop - Honeymania - recenzja masła do ciała


Witajcie,
niedawno otrzymałam do przetestowania najnowsze masełko miodowe firmy The Body Shop.
Po niesmaku, który firma zostawiła- dotyczącym naszych danych osobowych - postanowiłam przetestować masełko (skoro przyszło, posmaruję się, prawda).
Otrzymałam pojemność 50ml i jako, że szkoda mi go na całe ciało (bo pięknie pachnie), smaruję nim dłonie :)
Na ten użytek na trochę wystarczy.


Masełko zamknięte jest w opakowaniu typowym dla innych maseł marki.
Ma fajny kolor- kojarzący się z miodem oraz naklejkę w tym klimacie.


Miód znajduje się w składzie raczej na końcu.....






Masełko, podobnie jak inne tej firmy - ma konsystencję zwartą, ale łatwa do rozsmarowania. Nic się nie klei i nie lepi.

Masełko z serii Honeymania przypadło mi do gustu - ponieważ pasuje mi zapach, który jest słodki (i całe szczęscie nie czuć go prawidziwym miodem- bo raczej miód nie pachnie pięknie -taki naturalny), ale nie rażący.
Utrzymuje się na skórze kilka godzin.

Jeśli chodzi o właściwości nawilżające, to ja ciągle jestem zdania, że TBS w tej kwestii nie powala, są inne, o wiele lepiej nawilżające balsamy i masła.
Ale nie jest źle. Koi ściagniętą po kąpieli skórę. Ja przy użytku na dłonie równiez jestem zadowolona.
Ale mówię- nie są to wyżyny nawilżenia.

Kto lubi masła tej firmy- będzie zadowolony. Kwestia tylko, czy zapach trafi w wasze gusta- bo nie ukrywam , że jets specyficzny:) ja lubię słodkości.

Chętnie przyjrzę się bliżej innym produktom z serii. Chętnie widziałabym w swojej łazience np. mydło do rąk w płynie :) 

A czy Wy - uległyście manii miodu ?:)



sobota, 24 sierpnia 2013

Aktualizacja pięlęgnacji codziennej + dalszy ciąg walki z niedoskonałościami


Witajcie,

W związku z dużym zainteresowaniem postami dotyczącymi niedoskonałości, trądziku i walki z nim - postanowiłam zaktualizować kilka informacji- mój stan cery i tą historię znacie z postów starszych.
Walka rozpoczęta w czerwcu - mamy sierpień - 3 miesiąc płynie, czuję, że hormony się stabilizują, postanowiłam też zmienić pielęgancję na coś delikatniejszego.

Jak wiecie- walczyłam arsenałem LIERAC PRESCRIPTION - ale po połowie kremu do twarzy stwierdzam,że chyba kwas azelainowy mi nie służy.. kiedyś już próbowałam z kremem BANDI, ale moje wypryski były jeszcze bardziej widoczne, zaognione....

Postanowiłam więc - pozostać przy moim zdaniem świetnym płynie keratolitycznym, a krem i koncentrat punktowy zastąpić czymś innym.

Oto jak wygląda moja pielęgnacja obecnie od jakiegoś tygodnia:


O poranku dużo się nie dzieje.
Mycie żelem Effaclar - zostawiłam tylko na wieczór. Nie mam aż tak z czego po nocy oczyszczać mojej skóry. Zdecydowałam się na wypróbowanie delikatnej moim zdaniem pianki z LRP (KWC).
Na razie mogę powiedzieć, że faktycznie jest delikatna. Nie ściąga skóry i spełnia swoje poranne zadanie.
Następnie nakładam  krem pod oczy Tołpa(skończył się mój Clinique AAE i choć mam drugi na zapas zdecydowałam się na testy produktu z Glossyboxa od Tołpy). Skóra pod oczami jest nawilżona- tyle mogę powiedzieć na chwilę obecną. Jest on w formie żelu.
Ostatnim punktem- też zamienionym z emulsji matującej Lierac Prescription - jest krem galenic Aquapulpe, który baaaardzo lubię. Jest go jeszcze trochę w opakowaniu. Bardzo dobrze nawilża , nie zapycha. Postanowiłam ponawilżać moją skórę, po wieczornym arsenale:)
 Chyba na dobre mi to wychodzi.
Na dzień nie nakładam filtra , ponieważ mój BB ma  SPF 30.
Gdy skończy się krem galenica - dokończe filtr Givenchy Hydra Sparkling spf 30.



Wieczorem dzieje się troszkę więcej.
Zaczynam od zdjęcia soczewek i przystępuję do demakijażu oczu. Z racji, że moje rzęsy ostatnio przechodziły kryzys i zaczęły wypadać- skusiłam się ponownie na żel LIERAC, który ma za zadanie wzmocnić rzęsy i pamiętam, że przy ostatnim żelu - faktycznie tak było. Wracam, odżałuję te 40zł,ale wiem, że dobrze robią. Kolejnym krokiem jest zmicelowanie :) mojej twarzy. Kończę płyn  micelarny lierac Prescription - który bardzo mi pasuje, jest delikatny, ale też skuteczny. 
Następnie myję twarz żelem Effaclar - który w roli zmywacza sprawdza się doskonale. Nie wiem czy kupię go ponownie, może uderzę znów w Sanoflore, z którego byłam bardzo! zadowolona. Na razie jednak mam też krok 1 z 3 kroków Clinique i wiem, że muszę go zużyć, by się nie przeterminował.
Następnie przemywam twarz płynem keratolitycznym Lierac Prescription - który stosuję jak tonik. Ma on za zadanie zabić bakcyle, zdezynfekować niejako skórę. Sprawdza się.
Pod oczy idzie Reapirwear Clinique- który jest genialny. Używam tylko na noc, bo nie chcę, by za szybko się skończył.

I teraz- rewolucja. Dotychczas używałam Lierac Prescription, ale zauważyłam, że podpala mi niejako, zaognia moje niedoskonałości i generalnie mijają 3 msc, a dużo się nie zmieniło.

Jako ostatnią deskę ratunku przed udaniem się do dermatologa- postanowiłam zakupić zachwalany ACNEFAN i pastę cynkową.

I voila- chyba działa. Moja skóra wygląda co raz lepiej, a mija no nie wiem...1,5 tygodnia od czasu jego zakupu. 

Smaruję go na noc, czasami Acnefanem raczę się na dzień, zanim udam się pod prysznic :)
Nie wysusza skóry, a niedoskonałości zaczęły znikać.
pasta cynkowa niweluje drobne zmiany w jedną/dwie noce.

Nic więcej na noc nie nakładam na twarz. Tylko punktowo/obszarowo te preparaty :)

Jestem bardzo zadowolona. I nic to, że czasem wybrudzę poduszkę :)



Raz w tygodniu ( nie chcę za często) stosuję peeling - tu mam marki Clinique - bardzo delikatny i którąś z wyżej pokazanych maseczek. Obie zawierają glinkę i choć te dwie propozycje są ok, to jednak bardziej pasuje mi chyba Ziaja...:) Taka saszetka sprawdza się w moim przypadku na dwa użycia.

Jako, że jestem co raz bardziej pełna wiary, że moja skóra w końcu zaczyna być sobą.....wkleję Wam zdjęcia :)

AAAAAAAAAAaaaaa.... zapomniałabym - o chyba najważniejszym :)

Pamiętacie TĄ NOTKĘ ?

Zaczęłam pić sok z aloesu ponownie przypominając sobie, jak świetnie działał. Przyda mi się trochę odporności , a pamiętam, że i cera była lepsza.
Piję już 3 dzień :)

Dodatkowo odrzuciłam napoje gazowane i soki - tylko woda woda woda- w dużej ilości najlepiej 2-3 butelki dziennie...

Mam nadzieję, że dzięki tak kompleksowemu działaniu będzie już tylko lepiej.
Pomijam też to, że przecież mam nadzieję, że moje hormony przestają powoli szaleć....

I przestałam zupełnie dotykać swojej twarzy :)

A teraz najważniejsze: zdjęcia - rano, bez makijażu- ukazujące mnie nagą w sensie twarz :)
To białe, to trochę acnefanu- ale nie chciałam już specjalnie do zdjęć go zmywać. Niech cudeńko działa sobie spokojnie:)





Nie jest już tak najgorzej. Przestały tak jak wcześniej codziennie- wyskakiwać bolące gule.. Uffff.. zostało trochę suszków jak ja to mówię do rozpracowania, oraz przebarwienia , które już i tak bledną :)




Moim zdaniem, różnica przez te 13 dni jest spora :)

Oby tak dalej.... nie chcę znów się załamać ... w razie W mam namiar na super dermatolog w Gdyni - obym jednak nie musiała korzystać :)



O patyczkach do uszu słów kilka.....:)


Witajcie :)

Dziś notka o...patyczkach do uszu - wydaje się śmieszne ? Wydaje mi się, że patyczki do uszu są ważne- jakkolwiek to brzmi - bo ja- uznaję je za wielofunkcyjne. Nie tylko moje uszy korzystają :)

Zaraz o tym więcej..

Od zawsze czyściłam swoje uszy patyczkami. Uwielbiam to uczucie, czyszczenie jest dla mnie przyjemne. Nigdy też nie miałam problemów po-patyczkowych- o których jest teraz głośno (jako,że niezdrowo). Moje uszy to lubią, używam codziennie. Może dlatego mam taki dobry słuch ?:)

Używam patyczków głównie firmy Cleanic. 
Kupuję je głównie za opakowania, bo ja patyczków nie przekładam. Zostają w orginalnym opakowaniu w szufladzie.

Jako, że firma ta ma kilka propozycji dla klienta- pokażę Wam -jakie mamy opcje :)

Jedne z pokazanych (dokładnie te najnowsze- z rowkami - dostałam od firmy do przetestowania) , pozostałe są moim zakupem :)


Oto patyczki, które posiadam. 
Klasyczne, najnowsze i... do korekty makijażu.

Każde z patyczków mają dwie główki. Ja przedstawiam jedną stronę - bo druga w każdym rodzaju jest taka sama- zwykła.



Patyczki do dokładnego oczyszczania to najnowsza propozycja marki. Charakteryzują się one poskręcaną główką, tworzącą rowki, które mają dokładniej czyścić nasze uszy :)
Czy tak jest na pewno ?
Sądzę, że to miła alternatywa. Są bardziej "zaczepne" dzięki czemu na pewno mogą więcej zebrać.
Druga strona patyczka jest klasyczna, więc możemy ją wykorzystać do celów różnych ( o tym na końcu).
Pudełko jest bardzo wygodne. Na "KLIK" patyczki więc nie wysypują się i można je bezpiecznie np. przewozić.


Patyczki do korekty makijażu są chyba moimi ulubionymi.
Po jednej stronie mają spiczastą główkę, które dotrze wszędzie :)
Świetnie sprawdzają się, gdy nasz tusz do rzęs odbije się na powiece, do poprawienia / rozmazania dolnej kreski, a także do.... mycia przestrzeni w oknach :D

Używam ich również do nakładania henny - jeszcze niczym nie nakładało mi sie jej tak dobrze na brwi.



Przedstawione powyżej patyczki - są z linii professional. Możecie więcej poczytać o nich TUTAJ.

Odnośnie zwykłych patyczków (występujących też w rodzaju aloe vera- sensitive) mogę powiedzieć tyle, że są bardzo dobre. Wełna otulająca patyczek nie odpada przy używaniu ( to zdarza się przy innych czasami). Jest jej dobra ilość, tak, że nie czujemy plastiku szorującego o nasze ucho (czasami produceni skąpią wełenki bawełenki i można się zadrapać).

Patyczki kosmetyczne oprócz klasycznego użytku używam do:

- nakładania preparatów w obrębie ust - gdy zdarza się jakieś zapalenie/afta
-nakładania henny
-czyszczenia przestrzeni wąskich w domu ( wew. ramy okienne)
-czyszczenia zakamarków komputera
-korekty makijażu
-czyszczenia skórek paznokcia gdy najadę na nie lakierem < tu nadają się te wąskie>

i wiele ...wiele innych.

Produkt taki jak patyczki- wydaje się być tematem nie na notkę , ale..jak widzicie.... to chyba akcesorium bardzo wszechstronne.

Co sądzicie ?:)


środa, 21 sierpnia 2013

Lista kosmetycznych marzeń, chciejstw i pragnień :)


Witajcie wieczornie.
Leżąc dziś w wannie, posnułam się trochę w krainie pragnień kosmetycznych, bo przyznaję, dawno tego nie robiłam....

Doszłam do wniosku, że jest kilka pozycji, które znacznie by mnie uszczęsliwiły, więc Mikołaju- jest sierpień  masz jeszcze trochę czasu :)

Nie przeciągając, zapraszam do mojej krainy pragnień :)

 1. ALTERNA spray termoochronny.

Firma dobra, produkt po prostu mi się podoba - wizualnie również. Suszę włosy codziennie i ciągle szukam ideału.
Cena mnie odstrasza, ale wiem,że któregoś dnia polegnę :)


2. Szczoteczka Clarisonic lub....wersja tańsza- szczoteczka z Shiseido.

Do wieczornego rytuału oczyszczania twarzy podchodzę bardzo dokładnie. Przeszłam już fascynację gąbką Konjac i patrząc na to , ile musiałam ich wymienić *strasznie to nietrwałe - to byłaby już szczotka z Shiseido na pewno.

Clarisonic to moje największe kosmetyczne marzenie. Pragnę tego małego cuda jak nie wiem. Cena- przeraża. 

3. GUERLAIN - Pressed powder

Miałam ten puder kiedyś i śmiało powiem - jest idealny. Cena w Sephorze zawsze mnie odstrasza by kupić ponownie, bo to małe dziadostwo- ale efekt jaki daje jest tego wart.....



4. JOHN MASTERS ORGANICS- balsam do ciała wanilia/pomarańcza

Balsam idealny. Ma ideany zapach ( moja ulubiona kompozycja zapachowa -idealne połączenie). Skutecznie odstraszają mnie moje zapasy,ale jak zużyję, to kupię :)


5. TWEEZERMAN - pęseta.
Wszędzie czytam, że jest świetna, a ja na trwałą pęstę jeszcze nie trafiłam.... 


6. PHENOME - Peeling enzymatyczny .

Czytałam, że po użyciu tego peelingu można polubić enzymatyczne. A ja głównie ścieraki preferuję. Jestem tego produktu baaaaaaardzo ciekawa :)


7. DIOR - maskara Black Out

Chcę nowy tusz - wysokopółkowy. Moje rzęsy bardzo lubią ten tusz..aj jak sobie przypomnę moje rzęsy w nim to ah !


8. DERMALOGICA - olejek do demakijażu

Ciekawa forma- olejek, jeszcze nigdy nie używałam. Ma świetne recenzje, kusi mnie straszliwie...




9. DERMALOGICA - clearing overnight gel 
Bardzo ciekawi mnie ten kosmetyk ze względu na pozytywne opinie. Czy to taki cudotwórca?
Patrząc na moją cerę teraz - fajnie byłoby go teraz wypróbować...







Jest jeszcze wiele innych chciejstw, ale te...uszczęśliwiłyby mnie najbardziej :):)


piątek, 16 sierpnia 2013

Zużycia wakacyjne - koniec lipca/ połowa sierpnia :)

Witajcie :)
Znów zebrała się masa zużyć w torebce , więc postanowiłam ją opróżnić w kosz- i wkleić co nie co :)


Jak zwykle , będę stosowała oznaczenia czerwony, zielony, żółty :)


1. Garnier Fructis- Oleo repair szampon - szampon, który kupiłam, bo skończył się mój fryzjerski, szkoda mi było kasy i stwierdziłam- oooo, w sumie szampon i tak trzyma się chwilę na włosach. Mój błąd. Włosy były sianowate, mam wrażenie, że ten szampon długotrwale je przesuszył. Nie używałam go z żadną przyjemnością.

2. Płatki CLEANIC Kindii - czyli najlepsze płatki ever- delikatne, duże. Ideał.

3. Decubal - olejek pod prysznic - nie polubiłam się z tym kosmetykiem. Moja mama za to tak- miała swój egzemplarz. Kosmetyk dziwnej konsystencji. Olejek, ale jakiś tępy.. rozmazywał się na biało na ciele. Dodałam ten koncentrat grejpfrutowy- ładnie pachniał. Ale to nie dla mnie.

 4. L'Occitane- werbena żel pod prysznic - ładny, orzeźwiający zapach, ale jest tak drogi, że nie kupię ponownie. To nie bubel, ale nie kupię za pełną cenę.
5. Artego- odżywka do włosów - miniatura z GB - bardzo fajna odżywka, pachnąca kremem Nivea. Włosy były po niej całkiem przyjemne. Możliwe, że kupię.
6. Maska BIOVAX z olejami - całkiem przyjemna, duża, tania, włosy były po niej fajne. Znam lepsze maski i odżywki, ale są o 10 razy droższe, więc możliwe, że po tą jeszcze kiedyś sięgnę. TU ją przedstawiałam.
7. Plasterki koreańskie na nos - TU recenzja podobnych. Nie wyciągają tak, jakbym tego oczekiwałą. Lepsze rezultaty dawała żelatyna.
8. Odzywka do włosów PHYTO Volume - bardzo dobra odżywka, włosy sa miękkie, ale też uniesione. Spodobała mi się na tyle, że zakupiłam szampon z tej firmy, który tak mnie nie zachwycił. Chyba lepsze odżywki:)



9. Dove- krem pod prysznic - taki średniak. Mył, ale jakoś się mazał. Nie kupię ponownie. Zapach też był średni.Wolę klasyczne żele Dove.
10. Masło do ciała Pat&Rub z trawą cytrynową - recenzja TU. Masło mocno pachnie, zapach może drażnić. Nawilżenie ma ok- ale nie kupię ponownie, bo jest wiele innych dobrze nawilżających balsamów.
11. Żel pod prysznic Innamorata - z Glossyboxa- a normalnie w jakiejś wielkiej cenie. Nie kupię, nawet nie wiem gdzie, a on tylko pachniał perfumiarsko, miałam wrażenie, że jest sztuczny na potęgę.

12. Loccitane- krem do rąk z masłem shea - bardzo lubię ten zapach.To po pierwsze. Nawilża dobrze. Jest fajnym kremem. Kto wie, może kupię :) Miałam i miniaturki i pełnowymiarowy ten krem również;)
13. Euphoria Forbidden - zapach podobny do klasyka, ale delikatniejszy, bardziej ukwiecony.
14. Clinique - sztyft do ust i na wrażliwe miejsca spf35 - bardzo dobry produkt, ale trochę konsystencja lezy, bo strasznie się roztapia jak jest goraco.
15. Primer z MUFE oraz baza silikonowa Sephora- użyłam raz na wesele, na które szłam. Nie lubię tego typu produktów, mam wrażenie, że oblepiają mi twarz silikonami i skóra potem wygląda gorzej. Jednakże musze przyznać , że produkt MUFE był leciutki i emulsyjny.

UFFFFFFF, czy znacie któryś z tych produktów ?:)
A  u mnie już kolejne się denkują.... dobrze mi idzie. A ostatnio dużo kosmetyków nie przybywa ze względu na cere.
Dziś tylko przyleciał Acnefan (zobaczymy,co poradzi) i pasta cynkowa :)

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Bubel the bubel- balsam do ust Figs&Rouge...


Witajcie!
Dziś krótko i na temat...
w sumie rzadko trafiam na buble, każdy mój zakup jest ostatnimi czasy przemyślany, doczytany, doinformowany:)

Ale to nabytek z Glossyboxa - prawdę mówiąc, trochę mi dziwnie, że w tym msc zobaczę pudełeczko tylko na Waszych blogach..

ale do rzeczy
BALSAM DO UST FIGS&ROUGE








Balsam do ust nakładamy palcem, czego nie lubię, więc za to pierwszy minus.
Kolejny to fakt, że balsam nie nawilża, zostawia jakieś drobiny szorstkie na ust i jego używanie jest nieprzyjemne.

Leci do śmieci, bo ja nie widzę żadnego plusika tego produktu.....



niedziela, 11 sierpnia 2013

Perfekcyjnie w domu ....:) New in :)



Oszalałam ...:)

Założyłam nowego bloga :)
W nim - będę pisała dla Was o... środkach czystości, pomocach w codziennym funkcjonowaniu w domu :)

Uwielbiam ten temat podobnie jak kosmetyczny - a z racji mieszkaniowej "świeżej" rozmawiam na ten temat częściej , niż kosmetycznej...

a że nie chciałam wplatać wątków chemii domowej tu ...założyłam nowy... mam nadzieję, że Was zainteresuje !:)


Wystarczy kliknąć w banerek :)

ZAPRASZAM !

Pharmaceris - płyn do demakijażu oczu. Ulubieniec z mieszanymi uczuciami.


Witajcie ponownie dziś :)

Kilka słów na temat przedstawianego przeze mnie w ulubieńcach - płynu do demakijażu oczu firmy Pharmaceris.
Do demakijażu oczu stosuję przeznaczone do tego specjalne produkty. Micele moim zdaniem -jakie by nie były - nie dają rady :) 

Przetestowałam mnóstwo- trochę recenzji tych produktów znajdziecie u mnie na blogu.
Ale często jest tak, że kupuję nowy, inny - wciąż szukam idealnego ideału :)


Płyn mieści się w przezroczystej, 125ml buteleczce zakończonej otworem- przez który dozujemy płyn. Ten sposób nakładania sprawdza się.
Opakowanie jest mocne i solidne.




Płyn nie ma konkretnego zapachu, jest konsystencji typowej wody. Jak kranówka :)
Płyn nie podrażnia oczu nawet gdy dostanie się do worka spojówkowego.

Jeśłi chodzi o demakijaż, to robi to dobrze. Zmywa wszystko-co ma zmyć.
Poniżej przedstawiam próbę podwójnego przetarcia.
Zwróćcie uwagę, że jako pierwsza jest kredka Avon, która jest prawie wodoodporna. 





Nie tarłam mocno- raczej normalnie- tak,jakbym traktowała oczy.

Płyn spełnia swoje podstawowe zadanie.
Pod tym kątem jestem z niego zadowolona. Jest dość wydajny i tani (ok12zł).

Jaki jest jego mankament?

Zauważyłam, że od czasu, jak zaczęłam go używać - zaczęły wypadać mi rzęsy. Pewnego dnia spostrzegłam,że na prawej powiece mam prześwit - dziurę. Na szczęście po 2 tygodniach zapełniła się rzęsami....
Akcja dotyczy obu oczu... Jestem ciekawa , czy to wina płynu, czy może faktu odstawienia tabletek. Z głowy też włosy lecą.
Dlatego nie obwiniam, będę obserwowała, bo to naprawdę dobry płyn. 
Powoli się kończy, kliknę teraz ponownie Lierac- Dioptiq - który ma za zadanie wzmacniać rzęsy i faktycznie- gdy go używałam- miałam rzęsy mocne jak stal :)

Pewnie większość z Was zna ten płyn, marka PHARMACERIS jest dość znana w blogosferze. 
Zdarzały Wam się przypadki wypadania rzęs po jakiś płynach ?
Podzielcie się ze mną swoimi spostrzeżeniami :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...