środa, 29 lutego 2012

poniedziałek, 27 lutego 2012

Recenzja : Yankee Candle - Vanilla Satin


Kolejny wosk , który mnie bardzo pozytywnie zaskoczył :)

Ja nie jestem jakąś zagorzałą fanką wanilli. Przyznam szczerze, że przy dłuższym kontakcie bardzo mi brzydnie, dusi, przytłacza. 
- Ale Vanilla Satin- może to będzie jakaś odmiana - pomyślałam i zaryzykowałam.

W tym przypadku ryzyko się opłaciło, bo to naprawdę fajny zapach.

VANILLA SATIN – to klasyczna i wyrafinowana – aromatyczna wanilia z dodatkiem delikatnych kwiatów i zmysłowego sandałowca.


Nie jest to dusząca wanilia, którą znamy - to połączenie.. hmmm kwiatów- delikatnych naprawdę, niczym takich- jakimi pachną płyny do płukania z właśnie delikatną wanilią.
Zapach jest wręcz muskający nas.
Idealnie pasuje do sypialni, oj idealnie- przyjemnie mi się przy nim zasypiało, kremowało stopy...taki przyjemniaczek wieczorny, nie nachalny.

Wrzuciłam do kominka ponad 1/4 wosku- i palił się intensywnym zapachem ok 3 razy po całym tea light'cie.
Dużo - jak na tak delikatny zapach.

Polecam fankom wanilii - choć nie znajdziecie tu typowego jej zapachu :) Ale także przeciwniczkom- bo to naprawdę coś innego. 

Do kupienia tu  ( na razie nie ma wosków- skończyły się jak widzę, ale może będzie dostawa ? zawsze też można spróbować samplera za 9,00zł ) :)



i zdradzę Wam pewien sekret... niedługo będzie z Yankee Candle wieeeelka niespodzianka :))

niedziela, 26 lutego 2012

Recenzja: Szampon Kerastase Chroma Riche



Zawsze miałam bzika na punkcie moich włosów, a po dekoloryzacji - totalnie oszalałam.

Produkty Kerastase pokochałam, gdy zaczęłam używać cementu termicznego oraz odżywki  Nutri Thermique.
Postanowiłam więc zainwestować w szampon przeznaczony do włosów farbowanych- nie chciałam by farba spłukała mi się za szybko- ponieważ włosy myję codziennie, a dodatkowo by błyszczały i wyglądały cudnie.

Padło na Chroma Riche- szampon.

Kerastase Chroma Riche to innowacyjna technologicznie gama pielęgnacyjna kosmetyków Kerastase  do włosów koloryzowanych.  Łączy w sobie dwie unikalne technologie: system Aqua-Ionic, który wypełnia włókno włosa mikrocząsteczkami nawilżającymi, o podobnych do pryzmatu właściwościach  załamujących światło oraz witaminę E i filtr UV, które chronią włosy przed uszkodzeniami na skutek promieniowania ultrafioletowego.

Kuracja Kerastase Chroma Riche ogranicza uszkodzenia wywołane przez wolne rodniki oraz chroni kolor włosów przed fotoutlenianiem. Nasycone blaskiem włosy odzyskują miękkość i jedwabistość w dotyku. Kerastase Chroma Riche wypełnia włókno włosa najwyższej jakości składnikami zapewniając długotrwały efekt poprawy wyglądu i kondycji włosa.

Szampon/ kąpiel - delikatnie usuwa wszelkie zanieczyszczenia z włosów koloryzowanych, zniszczonych oraz włosów z pasemkami, aby przygotować je do głębokiego działania pielęgnacyjnego maski. Stosowanie Kąpieli Chroma Riche przywraca włosom blask oraz zapewnia żywy i głęboki kolor.




Szampon 250ml kosztował mnie 59zł- więc generalnie dużo.( a można kupić jeszcze drożej- ja kupiłam w hurtowni fryzjerskiej)
Stosuję go od 1 lutego, na zdjęciu widać zużycie produktu, czuję, że wystarczy mi jeszcze na 2 tygodnie , więc 250ml jest dla mnie na 1,5 miesiąca.

KONSYSTENCJA

Żelowata, lekko płynna, nie przelewa się jednak z rąk.
Pieni się dobrze.

ZAPACH

To wielki atut kosmetykow Kerastase. Ten szampon pachnie wspaniale, choc nie tak pięknie jak nutri thermique :P
Tu czuję kwiaty, ale eleganckie i świeże. Zapach pozostaje na włosach delikatnie.

SKUTECZNOŚĆ/DZIAŁANIE

Jeśli chodzi o ochronę koloru to nie zauważyłam jakiś diametralnych zmian- typu, że farba jest nienaruszona- owszem kolor wyblakł, ale po dekoloryzacji- osłabienie włosa też się mogło do tego przyczynić.
Nie dostałam łupieżu ani skóra głowy nie była podrażniona.
Włosy są czyste, przygotowane do dalszych zabiegów pielęgnacyjnych - typu odżywka, czy maska. Bez nich mogłyby być sianowate lekko i suche..... trudne do rozczesania, ale generalnie założenie kąpieli kerastase to używanie czegoś PO- użyciu szamponu/kąpieli.
Szampon jest przyjemny. Tyle mogę o nim powiedzieć.

Czy skuszę się ponownie ?

Nie .. chyba, że kiedyś do niego wrócę. 
Mam na liście do wypróbowania GOLDWELL DUALSENSES
 COLOR, który ma bardzo dobre opinie i w sumie stwierdziłam, że szampon jak szampon- ale z odżywkami i maskami Kerastase się nie rozstanę.

 :)

Znacie ?? Lubicie ?? Coś polecacie ??

Recenzja: Lakier Miss Sporty Lasting Colour 415


Na moich paznokciach lakier, który kupiłam już dawno- ale jego kolor bardzo mi się podoba.
Z trwałością też nie jest najgorzej- bez topa- daje radę 3/4 dni :)
Nie jest to zły wynik, z topem- o wiele dłużej :) 

Lakier jest z firmy Miss Sporty z serii Lasting Colour - mój nr to 415
Ma mieć trwałość 7 dniową, no i może nie 7 dni, ale z 5 czy 6 da radę :)

Jest to bardzo fajny lakier o dobrym moim zdaniem kryciu 
2 warstwy wystarczają :)

Pędzelek jest bardzo wygodny, szeroki, nic nie smuży :)




Wybaczcie stan moich skórek- dodatkowo po skontrastowaniu zdjęć, by były wyraźniejsze- podkreśliło to tylko przesuszenia na rękach... no nic- chodzi i pokazanie koloru lakieru :)


 Naprawdę polecam :)
Lakier pięknie się błyszczy bez żadnej nabłyszczającej warstwy :) SUPER :)

sobota, 25 lutego 2012

Recenzja: Yes to cucumbers - soothing eye gel


Witajcie moje drogie :)

Tym razem kilka słów o żelu pod oczy firmy Yes to ...
Produkt jest z serii CUCUMBERS i zakupiłam go w zestawie, w którym był też krem nawilżający (czeka na wiosnę) oraz chusteczki do demakijażu, o których już pisałam.

Za cały zestaw zapłaciłam 49zł - przy czym sam żel pod oczy o którym Wam teraz piszę - kosztuje
w normalnej cenie 99zł (o zgrozo!)



Yes to cucumbers to kosmetyki delikatne, bez parabenów ani SLS (Sodium Lauryl Sulfate / Sodium Laureth Sulfate) – idealne dla delikatnej cery. Ogórek jest znany ze swych właściwości łagodzących. 

Żel pod oczy  ma za zadanie odświeżyć, załagodzić i koić skórę wokół oczu , poprawić kondycję skóry pod oczami, likwidować worki, pozostawić skórę odżywioną i złagodzoną

Skład: Aqua, Glycerin, Sorbitol, Hydroxyethylethylcellulose, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum, Citric Acid, Cucumis Sativus Extract, Spinacia Oleracea Leaf Extract, Maris Limus Extract, Camelia Sinensis Leaf Extract, Chamomilla Recutita Flower Extract, Peucedanum Graveolens Extract, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Maris Aqua, Brassica Oleracea Italica Extract.


Produkt ma higieniczną pompkę , która ułatwia dozowanie produktu - ale także powoduje, że zbierają się w niej resztki żelu i zastygają, co jest dużym jak dla mnie minusem- nie lubię "glutów" w produkcie...


Produkt nie jest lepki, wchłania się szybko.
Po posmarowaniu skóry pod oczami - jest ona jakby przez chwilę - zmrowiona- nie wiem czy to wina jakiegoś składnika- nie jest to super uczucie - nie jestem jednak zaczerwieniona ani nie łzawię. Trwa to chwilę.
Jest to jednak pewien dyskomfort.

Produkt nakładam tylko na noc.
Na dzień używam produktu z filtrem firmy Clinique.

Liczę głównie na nawilżenie i odżywienie skóry pod oczami.

Czy się sprawdza?

Średnio - mam wrażenie, że dużo nie robi- ot lekko nawilża- mógłby mocniej...

Posiada delikatny, ogórkowy zapach, który szybko wyparowuje.

Ja generalnie wolę kremowe konsystencje- bogatsze, dlatego ten produkt zużyję (albo i nie, bo jest go dużo, aż 30ml) z małą przyjemnością, szczególnie, że efektów wow nie robi.

Na szczęście mam zamienny krem na dzień pod oczy, bo nie wiem jakby ten dawał sobie radę solo.

Nie polecam, ale nie odradzam - może znajdą się wśród Was osoby, które lubią żele pod oczy, lekko chłodzące, mrowiące wręcz - które nie liczą na nic więcej jak nawilżenie - produkt myślę dla osób ok 20rż.



Jak widać na zdjęciu - wchłania się bardzo szybko.

Przed zakupem radziłabym poprosić o próbkę. Sądzę, że jest o wiele więcej lepszych preparatów do okolic oczu niż ten :)


środa, 22 lutego 2012

Recenzja: VICHY AQUALIA THERMAL Regenerująco-ochronny balsam do ust

Skończyła mi się jedna z ukochanych pomadek ochronnych : Avene -Cold creme o której TU więcej napisałam i moja natura testera odezwała się i zakupić postanowiłam coś innego.

Byłam w superpharm i padło na Vichy- Aqualia Thermal Levres


Opakowanie zawiera 4,7 ml produktu.
Produkt jest w sztyfcie, wykręcany, opakowanie jest solidne, nic się z nim nie dzieje.


Konsystencja pomadki - jest nawilżająca, śliska, nie tak bogata jak w Cold Creme.
Przypomina mi bardziej pomadki Nivei pod tym względem, Nie jest tak mocno ubita.
Ale smaruje się nią bardzo przyjemnie :)





Obietnice producenta:


Wskazania:
Popękane, zniszczone, wysuszone usta

Rezultat :
Wargi są intensywnie odżywione, odzyskują komfort, elastyczność i blask.


Aktywny składnik
Kompleks 4 składników aktywnych: gliceryna, masło Shea, kwas asjatowy, witamina E, aby naprawić, odżywić, nawilżyć i chronić zniszczone usta.


Stosuję ją w miesiącach, kiedy moje wargi naprawdę przechodzą rewolucje. Raz zimno, raz ciepło , a ja im w tym nie pomagam, bo ciągle podgryzam masochistycznie skórki na wargach. Koszmar.
Produkt nie jest jakoś szalenie wydajny, ale nie narzekam.
Nawilża OK_ nie regeneruje ich jakoś bardzo szybko, ale też nie narzekam.
Czy widzę ich blask ? raczej nie - są normalne.

Podsumowując;
O niebo lepsza jest pomadka Avene, więc potulnie do niej wrócę, choć po drodze chcę jeszcze wypróbować z Nuxe.
Do tej wrócę może kiedyś jesienią, lub wiosną. Na zimę proponuję coś bogatszego.

w pięciostopniowej skali otrzymałaby 3/5


Bo nie jest źle, ale idealna nie jest.


Efekt na ustach :


Daje na ustach taką białą maziajkę, trochę się ona wchłania i po chwili już nie ma tej bieli :)
Na ustach wygląda bardzo naturalnie- jak zwykły ochronny balsam- bez różowego połysku czy jakiegoś koloru.

poniedziałek, 20 lutego 2012

Recenzja: Pomadka Estee Lauder- Pure Color- Wild Orchid


Zawsze używam błyszczyków. Do pomadek podchodziłam zawsze z rezerwą, ale gdy podczas przechadzki po Sephorze zobaczyłam JĄ - padłam wręcz na kolana przed nią.

ESTEE LAUDER
PURE COLOR
WILD ORCHID




Zamknięta jest w przepięknym opakowaniu złoconym.
Ah raj dla oka moim zdaniem. Otwiera się i zamyka zatyczkę bardzo płynnie- nic nie spada..

Pomadka jest wykręcana normalnie.



Kolor

Pomadka jest koloru delikatnej malinki, takiej naturalnej, pogłębiającej kolor ust - z drobinkami, które powiększają trochę usta i sprawiają, że świetnie lśnią :)
Szukałam pomadki,którą będę bez obaw używać na co dzień .

Ten kolor sprawdza się świetnie.


Konsystencja

Jest masełkowata, gęsta, pomadka nie wysusza ust- wręcz mam wrażenie , że je nawilża.
Rozprowadza się wspaniale.

Efekt

Usta przed:


Usta PO:


Aparat trochę zjadł kolor- bo w rzeczywistości jest bardziej nasycony- różowy- ale wciąż naturalny- codzienny.

PODSUMOWANIE

Regularna cena tej szminki to 106zł.
Ja swoją kupiłam za ok 90zł.
Dużo jak na pomadkę moim zdaniem, która daje naturalny efekt- ale to moja pierwsza taka (nie licząc jeszcze jednej Estee Lauder-kiedyś Wam pokazywałam), więc sobie nie żałowałam.

Czy wytrzymuje długo? Raczej nie....Zjada się i wypija- bez takich czynności wytrzymuje ponad godzinę. 
Ja jednak nie wymagam  by wytrzymywała X-godzin.

Bardzo się cieszę, że w końcu nie kleją mi się włosy do ust, że ich nie wysusza i naprawdę ożywia buzię jej kolor- żałuję, że aparat nie oddał go w 100%...

niedziela, 19 lutego 2012

Dekoloryzacja włosów - moje wrażenia "po"


Prawie miesiąc temu zdecydowałam się na dekoloryzację moich prawie czarnych włosów.
Dotychczas farbowałam je sama- chciałam mieć piękne, brązowe włosy - jednakże nawet po zakupie farby "jasny brąz" okazywało się, że są kruczoczarne.

Przypomnę Wam, jaki kolor miały moje włosy :








Więc jak same widzicie- były bardzo ciemne....

Długo zwlekałam z decyzją o dekoloryzacji. Szukałam -kto mógłby mi to zrobić. Potem szkoda mi było pieniędzy i tak w kółko. 

Któregoś dnia jednak- wystukałam numer w komórce i się umówiłam.

Fryzjer zrobił ze mną wywiad- czym dotyczas farbowałam włosy itd (ja farbuję swoje kudełki od 19rż- więc już długo)...
Porozmawiał na temat dotyczasowej pielęgnacji- więc bardzo profesjonalnie:)

Powiedział- że po dekoloryzacji -będzie nakładał m na włosy nowość- koloryzacja INOA.
bez amoniaku-bezpieczna dla włosa- nie wypłukująca się szybko...

Następnie- obejrzeliśmy próbniki- i miałam mu wskazać, do jakiego koloru chciałabym zejść 
Uprzedził mnie jednak- że efekt końcowy zależny będzie od tego, jak zareagują moje włosy na dekoloryzację.

I nie było tak łatwo- moje włosy były baaaaaaaaardzo oporne...

Pomimo dekoloryzowania- nie czułam żadnego brzydkiego zapachu w trakcie zabiegu- ani po. Włosy były miękkie- choć żółte :)

Zdecydowaliśmy, że mogę dojść do pewnego koloru i fryzjer przystąpił do farbowania:

Efekt po miesiącu od zabiegu jest taki:










Różnica jak dla mnie jest kolosalna.

Trochę ubolewam nad faktem, że włosy nie są jednolitego koloru- ale fryzjer uprzedził mnie, że za drugim razem już będzie lepiej.
W świetle włosy wyglądają lepiej :) Kolor bardziej mi pasuje, bo mam naprawdę jasną karnację. Jasne brwi....

Włosy po dekoloryzacji - nie są W OGÓLE zniszczone, są bym nawet powiedziała mocniejsze.... zaryzykuję to stwierdzenie.

Jestem naprawdę zadowolona :

Różnica jest kolosalna:

Minął miesiąc, kolor trochę zszedł- lekko- z góry. Czuję, że po kolejnej wizycie- myślę, że za 2 tyg. się wybiorę- będzie jeszcze lepiej :)

Polecam pójście do fryzjera na ten zabieg- oni wiedzą co robią, a w domu-samodzielnie, możemy tylko poniszczyć sobie włosy- a cena za samodzielne preparaty będzie niewiele niższa niż usługa u fryzjera :)

sobota, 18 lutego 2012

Recenzja: Tusz L'Oreal Telescopic False Lash


Witajcie kochane :)

Dziś recenzja tuszu, który dostałam od Aliss  :)

Używałam już niejednego Telescopica - więc jak dowiedziałam się, że ten leci do mnie- ciekawa byłam, czy spodoba mi się jak jego pierwsza wersja.

Mowa o 

L'Oreal  Telescopic False Lash

Jego zadaniem jest stworzyć teatralny/sztuczny efekt na naszych rzęsach za pomocą specjalnych
mikro - rozciągliwych włókien oraz specjalnej szczoteczki wyposażonej w 8 grzebyczków. Tusz dodaje rzęsom długości i objętości, którą możemy intensyfikować poprzez aplikację kolejnych warstw. 

Ja posiadam kolor czarny.


Zakochana w tuszu Telescopic Clean Definition- naprawdę trochę oczekiwałam. Lubię teatralny efekt na rzęsach i myślałam, że może ten tusz mi tego da.

SZCZOTECZKA

To silikonowy grzebyk, dwa rzędy ząbków i jakby - przerwa między nimi. Dziwnie to wygląda, ale ja lubię silikonowe grzebyki. Sprawdzają się u mnie.


Takie ząbki na grzebykach zawsze pięknie rozczesywały mi rzęsy.

Tutaj - może nie do końca  pięknie rozczesuje, bo tusz trochę je skleja, ale jestem zadowolona z tej szczoteczki. Wydaje mi się jednak, że gdyby nie było tej przerwy między ząbkami (widać ją na zdjęciu 3)- byłoby lepiej.

EFEKT

Na początek wkleję moje "gołe" rzęsy:


A teraz z 2 warstwami tuszu:


Rzęsy są pogrubione, wydłużone - to widać.
Ale nie jest to teatralny efekt na pewno...
Raczej taki delikatny, na co dzień.
I to byłoby na tyle z plusów tej maskary.

MINUSEM ,który ją totalnie dyskwalifikuje - jest to że OKROPNIE SIĘ OSYPUJE.
Tusz jest świeży, ma ze 2 tygodnie- a to co się z nim dzieje, to jakaś katastrofa. Obsypuje się już przy malowaniu nim - a fakt, że noszę soczewki- nie pomaga. Drobinki wręcz niewidoczne wpadają mi pod soczewkę powodując ogromny dyskomfort.
Dodatkowo w ciągu dnia kruszy się dalej - osypując czarnymi drobinkami na policzki.
NIGDY WIĘCEJ

Kojarzy mi się jedynie  z bólem.

Teraz jestem na etapie testowania mascary z Isa Dory, który był w kissboxie z tego miesiąca. Powiem Wam, że jestem zadowolona - i na pewno recenzję umieszczę niebawem :)



środa, 15 lutego 2012

WYNIKI konkursu z woskiem Yankee Candle :)


Kochane :)




Dziękuję wszystkim za udział - 
ale przyznam, że osoba, która wygrała- napisała odpowiedź tak, jakbym sama o sobie pisała :)


Czyżby pokrewna zapachowa dusza ?:)

WYGRYWA :



Wszystkie zapachy, które wymieniłaś - to zapachy także moich wspomnień ... Nie wiem jaki powstałby z nich wspólny zapach - ale chyba każda z nas ma taki swój zapach - wspomnień :)


GRATULUJĘ !!

Skontaktuj się ze mną mailowo :)


Mam nadzieję, że niedługo uda mi się zorganizować dla Was coś większego :) 
Co Wy na to :)??


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...