czwartek, 27 października 2011

Recenzja: Nivea Lip Care SOS Lip Repair

Witajcie :)

Już jakiś czas temu wspominałam (TU), że otrzymałam paczkę od firmy Nivea. Swoje testy rozpoczęłam od pomadki ochronnej, o której wspomnę niebawem , a także od balsamu SOS ratującego kondycję naszych warg.


Opis ze strony producenta :


Potrzebujesz natychmiastowej ulgi i skutecznej regeneracji dla swoich bardzo suchych i popękanych ust?

Wyjatkowo skuteczna formuła balsamu do ust NIVEA® SOS Lip Repair z Dexpanthenolem oraz efektem chłodzacym, natychmiastowo likwiduje uczucie wysuszenia i dyskomfortu ust. Skutecznie wspomaga regenerację i proces odnowy skóry ust.

DZIAŁANIE

Zapewnia natychmiastowo odczuwalne, chłodzace działanie
Przynosi ukojenie bardzo suchym i popekanym ustom
Intensywnie regeneruje
Produkt przebadany dermatologicznie.

Nierekomendowany dla dzieci ponizej 3 roku zycia.


Dla zainteresowanych skład:

Cera Microcristallina, Octyldodecanol, C18-38 Alkyl Hydroxystearoyl Stearate, Ricinus Communis Seed Oil, Paraffinum Liquidum, Caprylic/Capric Triglyceride, Glycerin, Panthenol, Aqua, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Butyrospermum Parkii Butter, Allantoin, Tocopheryl Acetate, Menthol, Hydrogenated Castor Oil, C20-40 Alkyl Stearate, Cera Alba, Magnesium Sulfate, Magnesium Stearate, BHT, Limonene, Eugenol, Parfum.

MOJA OPINIA

Produkt ten zamknięty jest w 6ml tubce zakończonej wygodnym dzióbkiem, z którego jesteśmy w stanie dozować sobie odpowiednią ilość kosmetyku.



Konsystencja jest gęsta, żelowa. Balsam nie ma koloru, jedynie nabłyszcza wargi. Produkt jest wydajny, a bałam się tego widząc tak małą tubkę. Wystarczy jednak kropelka balsamu, a jesteśmy nią w stanie pokryć całe usta.



Po nałożeniu pierwsze co daje się odczuć to delikatne mrowienie i chłodzenie, prawdopodobnie za sprawą mentolu. Podobne wrażenie mamy po zastosowaniu Carmexu. Tu jednak nie ma zapachu kamfory, którego ja osobiście nie lubię.
Produkt jest bezzapachowy, a uczucie mrowienia nie znika tak szybko. 10 minut po aplikacji- wciąż je czuję, co jest bardzo miłe.

Jeśli chodzi o działanie - to uważam, że jest to bardzo dobry produkt.  Regeneruje moje usta, a ja jestem małym zjadaczem i skrobaczem skórek wargowych, a po użyciu balsamu szybko wargi do siebie dochodzą :)
Lubię go też stosować na noc - bo rano budzę się z gładkimi, aksamitnymi ustami :)
Produkt znika z ust po zjedzeniu czegoś, bądź wypiciu, dlatego ja zostawiam go sobie na nocnym stoliku i głownie aplikuję go wtedy, gdy już nic mielić w buzi nie będę. Sprawdza się w roli takiej "maseczki" na usta, którą mogę robić sobie przed snem.

Warto wypróbować - szczególnie osoby, które są takimi błyszczyko- i balsamo-holiczkami jak ja :)

środa, 26 października 2011

Recenzja: Tusz do rzęs :YSL, Volume Effet Faux Cils Shocking Mascara (Tusz dający efekt sztucznych rzęs)


Przychodzę dziś do Was z recenzją tuszu, który miałam okazję wypróbować.
Mowa o: YSL, Volume Effet Faux Cils Shocking Mascara


Tusz zamknięty jest w pięknym, eleganckim , złotym opakowaniu. Pojemnośc 7,5ml też nie jest małą...


Jednakże pierwszym minusem po otwarciu tuszu zdaje się być...



Zbyt duża ilość gęstego tuszu na szczotce. Łatwo więc nim posklejać rzęsy. Trzeba być ostrożnym w nakładaniu go.

Tusz wytrzymuje na rzęsach do wieczora bez osypywania się... także ewidentnie jest to zaletą. Daje mocny efekt, ale łatwo z nim przesadzić.. i tu największy psikus- lepiej wygląda na żywo, niż na zdjęciach na które teraz patrzę....

Same oceńcie , czy warto  jest wydać na niego prawie 150zł?

Na początek zdjęcia rzęs bez tuszu dla porównania:





I rzęsy pokryte warstwą tuszu:



Znacie ten tusz ? Używałyście ? Ja osobiście więcej się nie skuszę, bo na rynku kosmetycznym spotkałam już wiele fajniejszych tuszy.

wtorek, 25 października 2011

GlossyBox i reszta " Boxów" już niedługo w Polsce !:)



Wiele z nas na to czekało... patrząc na Yt filmiki oraz prezentacje na blogach przyznam, że często ciekła mi ślinka.
I w końcu będziemy miały i my- w Polsce- szansę na odbieranie Boxów kosmetycznych :)


I to aż czterech !!


Najpopularniejszy http://www.glossybox.pl/
oraz kolejne :
http://temporary.kisbox.pl/
http://www.12box.pl/
i ten, który mi się bardzo spodobał http://ladybox.pl/ :)

Ceny wahają się od 25zł - 50zł za pudełko. Czy to dużo ? Zobaczymy z pierwszym boxem. Mam nadzieję, że Polska się postara.... że nie dostaniemy próbek tanich kosmetyków, których żadna nie chciałaby nawet dotknąć...
że to będzie coś extra - jak to bywa zagranicą.

Skusicie się ? A może już zapisałyście się w kolejkę do boxów :)

środa, 19 października 2011

Recenzja ; Ukochany duet do oczu ostatnich dni za 16zł :)

Szał recenzji trwa- ale muszę korzystać, póki mam czas :)
Przedstawię Wam krótko duet - baza +cienie, który stosuję ostatnio każdego dnia :)


Zakupiona na allegro TU baza pod cienie i cienie do powiek firmy E.L.F

Jest to moja kolejna baza tej firmy - jak dla mnie niezastąpiona, bo dzięki niej znikł dla mnie problem rolowania się cieni i znikania ich z powieki :) Przedstawiałam ją już w czerwcu i od tego czasu jestem jej wierna. Nie wiem czy będę wypróbowywać inne bazy skoro ta jest idealna ?:)

A cienie Mocha Swirl idealnie nadają się na dzienny makijaż.


Przy nabieraniu na pędzelek sypią się w opakowaniu, jednak przy nakładaniu na oko już nie. To chyba przez to, że są bardzo miękkie....
Kolor jest piękny, na dzienny makijaż idealny :) Na bazie trzymają do wieczora.


Może baza nie podbija mocno kolorów cieni, ale mi chodzi głównie o trwałość, którą ona mi daje :)

Duet ostatnich dni, na pewno zaliczę do swoich ulubieńców:)

Recenzja : Maseczka do twarzy witaminowa - samowchłaniająca się fimry LIRENE

W szale wklejania na bloga recenzji - pokażę Wam produkt, którym ostatnio jestem zachwycona - jest to maseczka do twarzy firmy LIRENE.

Kupiłam ją przez przypadek w Rossmanie albo Superpharm- już nie pamiętam - za jakieś grosze :)

Maseczka ta jest do kupienia w pojedynczych 10ml saszetkach, a jej zawartość wystarczy nam na ok 3-4 aplikacje.


Maseczka głęboko odżywia skórę dbając o jej doskonałą kondycję i piękny wygląd. Zestaw witamin (E, B3) uzupełnia niedobory składników odżywczych oraz pobudza naturalne procesy odnowy komórkowej. Pielęgnacyjne właściwości oleju z karotki oraz Ehinacei odpowiadają za ochronę przed szkodliwym działaniem promieni UV, pomagają zwiększyć zdolność skóry do regeneracji oraz zabezpieczyć ją przed wpływem niekorzystnych czynników zewnętrznych. Wysokiej skuteczności działania towarzyszy niezwykle przyjemna konsystencja i zapach. Cera zyskuje promienny, świeży wygląd, a przy tym jest doskonale odżywiona i zdrowa. 






Konsystencja maseczki nie jest gęsta- sprawia wrażenie lekkiej ( w końcu ma być samowchłaniająca się;)). Zapach jest słodki, owocowy, ale nie nachalny.
Stosuję ją po wykonaniu peelingu i później- w zależności od tego: ile jej nałożyłam, bądź czy szybko się wchłonęła - albo wklepuję jej pozostałość, albo zmywam wodą.

Cera odzyskuje promienny wygląd - to fakt. Jest gładka, nie powoduje powstawania zaskórników, a jej zapach poprawia nastrój. Jest to naprawdę fajny produkt, który stosuję z przyjemnością :)


Polecam :)

Recenzja: Krem do stóp Calmaderm - czyli jak przeżyć w górach bez tarki do stóp :)

Przedstawię Wam recenzję kolejnego produktu, który stosowałam głównie na moim wyjeździe w góry.
Moje zwyczajne gapiostwo spowodowało, że nie zapakowałam do walizki tarki do stóp, a wiadomo, jak to bywa po górskich wędrówkach ....

Na szczęście wrzuciłam do walizki krem do stóp Calmaderm,  który sprawił,że moje stopy nawet w górskich warunkach trekkingowych były zadbane :)



Z informacji producenta :


Zastosowanie:
- spękana skóra na piętach i palcach stóp,
- stopy cukrzycowe,
- odciski,
- twardy i zrogowaciały naskórek,
- przesuszona skóra stóp.

Produkt przeznaczony zwłaszcza dla osób, które poszukują skutecznych rozwiązań powracającego problemu zrogowaciałej i suchej skóry stóp bez konieczności intensywnego stosowania tarek i pumeksów. Dla wszystkich, którzy dbają o zdrową i piękną skórę stóp latem oraz zimą, bez względu na wiek i płeć.

Kluczowe składniki aktywne:
masło shea, oliwa z oliwek, drobnoustrojowy olej pszenny, pantenol

Masło shea zawiera nasycone i nienasycone kwasy tłuszczowe, witaminy E i F, prowitaminę A oraz naturalną allantoinę, dzięki czemu nawilża, zmiękcza i koi podrażnioną skórę.
Oliwa z oliwek bogata w witaminy oraz niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe przyśpieszające regenerację tkanek pobudzając skórę do odnowy. Przeciwdziała starzeniu się, nawilża skórę zapobiegając wewnętrznej utracie wilgoci.
Drobnoustrojowy olej pszenny, naturalny środek zmiękczający, mocno odżywia skórę w jej głębszych partiach. Jest idealny do wysuszonej i pękającej skóry.
Pantenol ma działanie lecznicze, zwłaszcza dla skóry narażonej podrażnienia.

Działanie:
- nawilża,
- natłuszcza,
- regeneruje,
- odżywia,
- uelastycznia,
- zapobiega wewnętrznej utracie wilgoci,
- redukuje efekty starzenia się skóry.

Dodatkowe zalety:
- zawiera naturalne, łatwo przyswajalne przeciwutleniacze,
- zawiera witaminę E i F,
- może być stosowany do warg,
- produkt ma skoncentrowaną formułę, dzięki czemu już niewielka dawka zapewnia skuteczny efekt,
- jest wysoko wydajny,
- bardzo łatwo się wchłania, ma lekką konsystencję, łatwo się rozprowadza,
- testowany dermatologicznie,
- nie testowano na zwierzętach.

Moja recenzja:

Produkt otrzymałam w kartoniku,a  po jego otwarciu ukazała mi się 75ml tuba. Masywna, porządna.


Konsystencja jest mocno skoncentrowana, co sprawia że :
- produkt starcza na dłużej, bo zużywamy go mniej za każdym razem
- działanie kremu jest mocniejsze niż o zwyczajnej konsystencji

Krem otula nasze stopy delikatną warstewką, lekko masłowatą, ale nie kleistą. 
Sprawa, że naskórek, głównie ten grubszy na piętach mięknie i skóra jest gładka. 
Stopy są odpowiednio nawilżone, odzywione.
Dodatkowo krem pięknie pachnie, nienachalnie, ale mi się ten zapach bardzo podoba
I przyznaję, że jak nie lubiłam kremów do stóp tak ten pokochałam i kupię go ponownie. Na razie jednak mam cały czas jedno opakowanie mimo codziennego stosowania (smaruję nim stopy na noc).

Minusem jest dostępność produktu (podobnie jak pozostałych marki Calmaderm) -  http://www.calmaderm.pl/sklep/
Kosztuje w nim 19zł, co uważam za niską cenę jak za tak dobry produkt.


Recenzja: Balsam Panthe Vera, czyli historia o tym, jak uratował moją skórę :)

Witajcie :) Znów trochę opóźniona, ale natłok obowiązków zwala się na mnie niczym grom. Naprawdę dużo się dzieje, może zmiana czasu, która niedługo nastąpi, trochę doda mi godzin na działanie :)

Dziś przychodzę do Was z recenzją ŚWIETNEGO balsamu Panthe Vera marki CALMADERM.



Jak podaje producent : Balsam Panthe Vera jest jak chłodne aloesowe orzeźwienie :) I jest to prawda.

Zastosowanie:
- po opalaniu (długotrwałe przebywanie na słońcu, oparzenia, zaczerwienienia, opalanie w solarium)
- po zabiegach kosmetycznych, takich jak: depilacja, leczenie radioterapią, leczenie laserem
- przy egzemie,
- przy suchej skórze.

Doskonały produkt na lato, kiedy najczęściej wystawia się skórę na działanie palącego słońca. Po sezonie polecany wszystkim, którzy planują wycieczki do egzotycznych krajów albo szukają słońca w solariach.

Kluczowe składniki aktywne:
40 % ekstraktu ze stężonego aloesu, 5 % D-pantenolu, olejek jojoba

Aloes łagodzi podrażnienia, chłodzi i regeneruje zaczerwienioną skórę. W składzie znajduje się 40% ekstraktu ze stężonego aloesu oraz 5% D-Panthenolu, który dobrze wnika w skórę łagodząc i gojąc podrażnienia, swędzenia i zaczerwienienia. Panthenol znany jest również z tego, że pozostawia na skórze przyjemne uczucie chłodu.
Działanie tych dwóch składników uzupełnia trzeci – olejek jojoba o odżywczych i zmiękczających właściwościach. Jego głównym zadaniem jest naturalne natłuszczanie skóry oraz zapobieganie jej ponownemu wysuszeniu dzięki łatwemu wnikaniu w strukturę skóry i wzmacnianiu warstwy cementu międzykomórkowego.


Produkt przychodzi do nas w plastikowej 180 ml butelce zakończonej pompką. Jest to chyba najwygodniejsza i najbardziej higieniczna forma dozowania produktu.





Z pompki czasami przy mocniejszym naduszeniu - produkt :strzela, plamiąc wszystko dookoła. Nakładajmy go więc z umiarem :)

Konsystencja jest rzadka i wodnista, może spływać po skórze, więc trzeba ostrożnie, ale szybkim ruchem rozpocząć wmasowanie produktu.

Wchłania się bardzo szybko, skóra wręcz go wpija :)

Produkt uratował mnie po opalaniu na solarium przed ślubem, Z natury jestem bardzo jasna i kontakt 5 minutowy z solarium przyprawił mnie o straszne poparzenie. Po uzyciu produktu Panthe Vera, skóra się uspokoiła, nie piekła i szybko zregenerowała.
Balsam bardzo ładnie pachnie, nie nachalnie.

Jedynym minusem może być mała wydajność, gdyż nie jest to produkt mocno skoncentrowany. Jednak do zadań specjalnych wystarczy:)

Używałam go także po goleniu:) Sprawdził się świetnie, skóra nie była podrażniona, nie piekła, nie pojawiły się też żadne czerwone krostki.

Produkt jest też słabo dostępny, bo tylko przez stronę internetową: http://www.calmaderm.pl/strona/
Kosztuje w nim 27zł.


niedziela, 9 października 2011

Powrót poślubny :) I recenzja kremu do rąk Calmaderm

Jestem , jestem :)
Powróciłam, już zaobrączkowana niczym gołąb dachowiec :)

Wracam do blogowania, skończyło się miodowanie tygodniowe :)

Od dziś przez trzy dni przedstawię Wam recenzje produktów Calmaderm, które otrzymałam do testów i na których temat mogę już wiele powiedzieć, bo miesiąc je używam.

Zacznę od kremu do rąk, który bardzo przypadł mi do gustu. Nie jestem w stanie stwierdzić, który produkt spodobał mi się najmocniej, ponieważ każdy uratował mnie w inny sposób :)


Krem DERMACTOL firmy Calmaderm zamknięty jest w 75 ml tubce z otwieranym wieczkiem.

Skierowany jest do tych , którzy mają:

- ręce zniszczone intensywną pracą fizyczną, np. w ogródku lub przy dźwiganiu;
- skóra wrażliwa na mróz i zmiany temperatury,
- dłonie narażone na negatywne działanie warunków zewnętrznych np. środków czyszczących, innych kosmetyków, szorstkich powierzchni itp,
- popękane i spierzchnięte usta.

Swoje działanie krem zawdzięcza takim składnikom jak: masło shea, oliwa z oliwek, drobnoustrojowy olej pszenny, aloes.

Producent obiecuje, że krem ten :

- nawilża
- natłuszcza,
- regeneruje,
- odżywia,
- uelastycznia,
- wspomaga samodzielną odbudowę komórek skóry,
- zapobiega wewnętrznej utracie wilgoci,
- zapobiega starzeniu się skóry.
- zawiera naturalne, łatwo przyswajalne przeciwutleniacze,
- zawiera witaminę E i F,
- może być stosowany do warg,
- produkt ma skoncentrowaną formułę, dzięki czemu już niewielka dawka zapewnia skuteczny efekt,
- jest wysoko wydajny,
- bardzo łatwo się wchłania, ma lekką konsystencję, łatwo się rozprowadza,
- testowany dermatologicznie,
- nie testowano na zwierzętach.

I ZE WSZYSTKIM Z POWYŻSZYCH SIĘ ZGADZAM !

Zacznę od tego, że krem do rąk jest dla mnie bardzo ważnym kosmetykiem. Mam go wszędzie: w szafce nocnej, w każdej torebce, w biurku w pracy i w łazienkach. Do tej pory znalazłam 2 kremy, których działanie mnie satysfakcjonowało, ale nie powiem, żeby było to 100% zadowolenie. Przyznam szczerze, że ten krem jest bardzo bliski ideału, choć nie wiem, jak sprawdziłby się w sporym upale ze względu na swoją treściwą- bogatą konsystencję.

Opakowanie jest bardzo wygodne, tuba miękka, nie sądzę, żebym miała problemy z wydobyciem produktu pod koniec. Na razie mi się jeszcze nie kończy, pomimo codziennego, częstego używania- ale to ze względu na swoją niesamowita wydajność :)



Trochę denerwuje mnie fakt, że dookoła "dziubka" wylewa się i zasycha krem, ale tak jest w przypadku większości kremów na rynku, wystarczy przetrzeć chusteczką.


Konsystencja tego kremu jest bardzo treściwa, bogata, budyniowa, kremowa.... ale baaaardzo przyjemna. Podobnie jest z zapachem. Jest on bardzo naturalny i przez to mi się podoba.
Zostawia lekki filtr na dłoniach, który nie znika nawet po myciu rąk- jednak nie daje uczucia lepkości.
Także jest to spory plus.
Regeneruje dłonie, świetnie je odżywia. a na tym zależało mi mocno głównie w okresie przedślubnym. Nie robiłam nic więcej z dłońmi, bo po tym kremie prezentowały się ładnie i gładko. świetnie też pielęgnuje skórki dookoła paznokci.
Jest to naprawdę dobry krem, więc z czystym sercem mogę go polecić.
Problemem może być dostępność, ponieważ nie dostaniemy go w sklepie, w celu zakupu musimy udać się na stronę www.calmaderm.pl i przez nią dokonać zakupu. Kosztuje 19,00zł i choć na pierwszy rzut oka może się to wydawać więcej niż drogeryjne kremy, to warto ponieważ jakością dorównuje nawet mojemu faworytowi z Clinique.
Wydajność tego kremu jest naprawdę świetna  :)


W kolejnych notkach przedstawię Wam swoją opinię na temat balsamu aloesowego z Calmaderm, który uratował mnie przed ślubem, gdy spaliłam się na solarium ( oj , nie byłoby nic gorszego niż czerwone plecy Panny Młodej ) i kremu do stóp, dzięki któremu moje nogi po górskich wędrówkach wyglądały super nawet bez użycia tarki :)


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...